psy
fut
lek
emu
hit
#it
syn

DO CZECH TO JA MAM ZA DARMO...

DO CZECH TO JA MAM ZA DARMO

Koleżanka (blondynka, żeby nie było wątpliwości) w łykęd bywała ze swoim chłopem w górach, zachodząc też na czeską stronę.
Wczoraj opowiadała nam wrażenia i nagle mówi:
- O! A na telefonie cały czas mam Czechy!
Hm. Do granicy daleko, więc nie ma bata, żeby ciągle czeską sieć ściągał...
Dzwoni do operatora.
- Wczoraj byłam w Czechach i cały czas mam Czechy na telefonie bo się nie przełączyło.
- [...]
- Nie jestem daleko od granicy
- [...]
- Tak, wyłączałam i włączałam
Nie słuchałem dalej bo wyszedłem z pokoju. Wracam. Siedzi i się żali że ciągle ma te Czechy i Czechy. Nie wytrzymałem tego jęczenia i biorę ten telefon. Patrzę. Oniemiałem. Patrzę jeszcze raz. Oniemiałem jeszcze raz. A na telefonie jak byk:
Orange
Pon 02 Cze

TO NIE BASIA...

TO NIE BASIA

Znajomego mojego teściowa, na imię ma Barbara. Ostatnio jego żona chciała skontaktować się z mamusią za pomocą jego telefonu. Szuka, szuka i nie może znaleźć w spisie owej Basi. Ale, że numer znała na pamięć, stuka, akceptuje, a na wyświetlaczu pojawia się:
Wybieram:
KETOPROM

INFORMATYCY...

INFORMATYCY

Mam ja kolegów w pracy... Informatycy
Mają w departamencie koleżankę, która - jako torebkę - nosi wielgaśną torbę na ramię. Pewnego poniedziałku wzięli cegłę, zawinęli w gazetę, worek jakiś plastikowy - i zagrzebali cichcem w torbie. Spodziewali się, że we wtorek zrobi im awanturę o głupi kawał, a tymczasem - nic.
Środa - nic.
Czwartek - nic.
W piątek nie wytrzymali, jeden spytał:
- Słuchaj, nie wiem, może to nie moja sprawa, ale ta twoja torebka to jakoś ciężko wygląda, nie przemęczasz się aby?
Babka zaczęła grzebać, przerzucać rzeczy w środku, niektóre wyjmowała, ale wciąż nic. W końcu... wkurzyła się, podeszła do biurka, odwróciła nad nim torbę do góry dnem - i cegła JEBUDU! Na blat.

Na pustyni Kara kum rosyjscy...

Na pustyni Kara kum rosyjscy naukowcy znaleźli szczątki dinozaura. Po zmierzeniu go okazało się że mierzy od głowy do ogona 5 metrów, a od ogona do głowy mierzy 2 metry. Oczywiście zmierzyli go powtórnie i wyniki były takie same, tzn.od głowy do ogona mierzył 5 metrów a od ogona do głowy mierzył 2 metry. Po powrocie do Moskwy opowiedzieli całą historię swoim przełożonym i oczywiście nikt im nie uwierzył. Ale żeby uzyskać pewność w to samo miejsce pojechała inna grupa złorzona z najwybitnieiszych uczonych. Po kilku krotnych pomiarach okazało się że dinozaur mierzy od głowy do ogona 5 metrów a od ogona do głowy 2 metry. Na następny dzień w rosyjskim radiu słyszymy komunikat "nasi naukowcy znaleźli szczątki dinozaura który mierzy od głowy do ogona 5 metrów, a od ogona do głowy 2 metry, ale nie ma w tym nic niezwykłego ponieważ na świecie jest wiele takich przypadków np. od czwartku do wtorku jest dni 5 a od wtorku do czwartku jest dni 2".

W TRASIE...

W TRASIE

Miejsce akcji: stacja benzynowa z barem, gdzieś na trasie Białystok - Warszawa. Przy stoliku siada dwudziestokilkuletnia, ładna blondynka i wcina zapiekankę. Do stolika obok przysiada się rodzinka - ojciec, mama, dwoje dzieci. Wiek dzieci - na oko 8 i 10 lat. Pan Ojciec zaczyna w stronę blondynki:
- Aaaaa, to Pani tak się wlecze tym swoim Golfem, takim zawalidrogom to powinno się ble ble ble (bez wulgaryzmów, bo dzieci przecież, ale z dużą dawką złośliwości). A cóż to Pani tak powoli jedzie? Boi się Pani szybciej?
Blondynka, odgryza kawałek zapiekanki i rzecze głośno i wyraźnie:
- Wie Pan co? Jadę na lotnisko po mojego narzeczonego. Nie było go w Polsce dwa miesiące i mam zamiar dziś wieczór uprawiać z nim dziki, namiętny SEKS, we wszystkich pozycjach, jakie znam. I jadę powoli, bo chcę dożyć tego wieczora. Bo mam ochotę na potężny ORGAZM!
Kęs zapiekanki i na cały głos:
- ŁECHTACZKOWY!!!
Ostatni kęs zapiekanki, spojrzenie na zadziwione dzieciory i podnosząc się z krzesła tekst:
- No dzieci, nie patrzcie tak, tatuś wam zaraz wytłumaczy co to seks, orgazm i łechtaczka.

POPRAWIŁ SIĘ...

POPRAWIŁ SIĘ

Mamusi mojej kuchni się zachciało wyremontować. No to wzięliśmy się z bratem do roboty. Towarzyszył nam mój pierworodny.

Z polecenia "szefowej" miałem wykuć w ścianie otwór pod kratkę wentylacyjną. Wziąłem więc do jednej ręki młotek, do drugiej przecinak i wdrapałem się na taboret. Nagle do kuchni wpada Dżuniorek:
- O tata, krzywdę będziesz sobie robił?

Po pewnym czasie do kuchni przychodzi moja [Ż]ona z [D]żuniorkiem:

[D] - Sławek, co robisz?
[Ż] - Nie Sławek tylko wujek gówniarzu!
[D] - Wujek, gówniarzu, co robisz?

PODOBIEŃSTWA...

PODOBIEŃSTWA

Byłem jak zwykle na spacerze z pieskiem na użytku ekologicznym "Olszak I". Dzicz głucha, więc pies bez smyczy, idzie przy nodze bez kagańca. W pewnym momencie, z naprzeciwka wyłania się dorodny whisky z właścicielką, też niepowiązaną z pieskiem niczym sztywnym.
Ponieważ Pani nie zareagowała niczym dramatycznym, więc ja też pieska nie zapinam. Dochodzą do siebie - powąchały się ze dwa razy, okazało się, że to nie whisky tylko whiska. No i bara-bara i już w pozycji 69 się kłębią. Właścicielka w wieku niewiele starszym od mojej córki, więc zagajam kulturalnie:
- Mówią, że psy się do właścicieli upodobniają...
- Pan też taki szybki? - ripostuje natychmiast z szelmowskim uśmiechem.
I kiedy uświadamiam sobie, że ze mnie żaden MCR, że polegnę jak ten nie przymierzając :Marcel11, nagle whiska kładzie się na grzbiet przed moją psiną i wierzga czterema łapami w powietrzu.
- A Pani też tak na pierwszej randce? - pytam w ostatnim przebłysku inteligencji.
Potem jeszcze wspólnie piwko wypiliśmy...

MATCZYNE ŻALE...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

PORODOWY...

PORODOWY

Jako pracownik budowy, a konkretnie magazynier wysłuchuje często co tam mają robotnicy do powiedzenia. I przy poniedziałkowym poranku podchodzi do mnie [K]oleżka i zagaja:
[K] - Alem ku**a niewyspany...
[J]a - (z grzeczności) A czemuż to czemuż?
[K] - Bom całą noc przy porodzie spędził...
Patrzę na kolesia, o żonie przecież mi nic nie wspominał i się waham, czy się pytać, co się urodziło i czyje to, ale nim zdążyłem myśli zebrać, koleżka wypala:
[K] - Przysnąłem tylko na pół godziny i już 13 prosiąt było!
Ojcostwa nie pogratulowałem.

Moja dziewczyna postanowiła...

Moja dziewczyna postanowiła mi na urodziny zrobić klasycznego psikusa z wiadrem wypełnionym wodą zamontowanym nad drzwiami. Szkoda, że użyła do tego ciężkiego, blaszanego wiadra. Swoje własne urodziny spędziłem w szpitalu na szyciu i obserwacji po wstrząśnieniu mózgu. YAFUD