Marysia tak przeżywała swą noc poślubną, że przetrenowała ją dzień wcześniej z sąsiadem Wiśniakiem.
Butelka ma w sobie wodę, a mimo tego nie wylewa się, dopóki czarodziej jej nie pozwoli. Jak to możliwe?
Bo wiadomo że trzeba grać do końca...
- Pani minister, bramki na Narodowym są trochę za małe... - Niech nie narzekają, hokeiści mają mniejesze i jakoś dają radę.
Eufemia, żeby nie wyjść na łatwą ździrę, na pierwszej randce z Romanem zjadła banana łyżką.
- Panie doktorze! Proszę o pomoc. Mój penis jest jak rozszalały cwałujący koń! - To znaczy? - No ja mu krzyczę "STÓJ!", a on nie staje.