#it
emu
fut
hit
lek
psy
syn

Szedłem do weterynarza...

Szedłem do weterynarza z kotką. Niosłem ją w kocim transporterze. W drodze towarzyszył mi kumpel, który popijał sobie piwo. Zatrzymała nas policja. Kumpla spisuje jeden policjant, drugi gada ze mną.
- Co tam niesiesz? - pyta.
- Kota - mówię i pokazuję mu transporter.
Policjant zbliżył się by przyjrzeć się mojej kotce, gdy ta syknęła na niego i wystawiając łapę przez kratkę, o mało nie podrapała go w twarz. Próbując usprawiedliwić zachowanie kota, bezmyślnie palnąłem:
- Przepraszam, ona nie lubi psów.
YAFUD

Komentarze

koty nie lubią psów, co racja to racja, ciekawe co na to odpowiedział policjant?

Dzwoni telefon. Odbieram....

Dzwoni telefon. Odbieram.

- Dzień dobry, nazywam się XYZ, reprezentuję szkołę języka cipu-lipu, chciałam panu zaproponować...
- To pomyłka.
- Ale ja chcę zaproponować...
- To pomyłka. Tu w ogóle nie ma telefonu.
- Ale.. No, przecież z panem rozmawiam?
- Proszę pani, w wannie siedzę i prysznic zadzwonił.

Słyszę, jak szczęka opada i uderza o podłogę.

- A... to przepraszam.

Rozłączyła się.

Pierwsza kobieta na księżycu:...

Pierwsza kobieta na księżycu:
- Houston, mamy problem!
- Co?
- Nic, nie ważne.
- Co się stało?
- Nic...
- No mów.
- Nie.

Poszłam do kosmetyczki....

Poszłam do kosmetyczki. Gdy wróciłam mąż powiedział "A nie mówiłem, że w poniedziałki nieczynne?" YAFUD

KUP WTRYSK...

KUP WTRYSK

Robimy porządki wiosenne i przy okazji czyścimy garaż. Ojciec znalazł jakieś ustrojstwo i okazało się, że to kompletny wtrysk do Fiata Uno, który pozostał po dawno temu naprawianym samochodzie kuzynki.
I tu dylemat - wywalić na złom czy wystawić na Allegro (bo w sumie wszystko sprawne a fiat już dawno sprzedany).
Brat pyta:
- A może znacie kogoś, co jeździ Uniakiem?
Ja na to:
- U nas w pracy jedna ma Uno ale jak ją znam to po pytaniu, czy potrzebuje jednopunktowego wtrysku na 100% z liścia dostanę...

DODATKI...

DODATKI

Zamawiam żarcie. [P]anowie z żarłodajni już rozpoznają mój głos, bo codziennie tam zamawiamy.

W pokoju siedzę ja, [I]wona (koleżanka od papierków) i [M]arcin (szef).
[ja] - Dzień dobry, co dobrego dziś w zestawie?
[P] - Barszczyk biały z jajem i śledź (...)
[ja]- (mówię zebranym co jest) - barszcz biały i śledź... (w słuchawkę) Jaki śledź?!
[P] - FILET Z KURCZAKA!
[ja] - Y... filet z kurczaka, nie śledź!
[M] - Spytaj czy z ptasią grypą.
[ja] - Kolega pyta czy...
[P] - Tak, z ptasią grypą.
[ja] - Tak, z ptasią grypą.
[P] - Specjalnie smażymy w temperaturze poniżej 60 stopni, żeby ją zachować.
[ja] - Specjalnie smażą w temperaturze poniżej 60 stopni, żeby zachować te cenne zarazki.
[M] - To ja chcę.
[ja] - To jeden zestaw, Iwonko zastanów się co chcesz, a ja chcę kotlet po góralsku z frytkiem i szkarlatyną.
[P] - Kotlet z frytkami i szkarlatyną, ok.
[ja] - Iwona?
[I] - Pieroga.
[ja] - Pierożki z salmonellą.
[P] - Z salmonellą i?
[ja] - Iwona, z salmonellą i?
[I] - I owocami.
[ja] - I owocami. Ale niech salmonella będzie świeża!
[P] - Ok, będzie świeża. Za jakieś 40 minut.
[ja] – Ok.
[P] - Firma (tu nazwa naszej firmy), tak?
[ja] - A gdybym powiedziała, że sanepid?

STRAŻ NIKOGO SIĘ NIE BOI...

STRAŻ NIKOGO SIĘ NIE BOI

Wychodzi sąsiad z domu, patrzy - jego auto perfidnie blokuje z tyłu inny samochód, zderzak w zderzak. Z przodu krzaki, więc też wyjechać się nie da. No to co? Wsiadł do auta i zatrąbił kilka razy. Uruchomił alarm.
Minuty mijają, śpieszy mu się bardzo, a tu wszystkie w/w zabiegi nic nie dały i nie pojawił się właściciel, który tak inteligentnie zaparkował. Wkurzony zadzwonił do straży miejskiej. Komendę mamy blisko, więc
pojawili się w kilka minut. Sąsiad delikatnie zasugerował, że może by tak holownik wyczarować, coby zastawiacz się nauczył zasad życia w społeczeństwie. Strażnicy kręcąc głowami:
- No wie pan... Te auto ma rejestracje na WWL (dla niewarszawiaków - powiat wołomiński), więc nie wiadomo, kto to jest... Ale odchylimy panu krzaczek z przodu, może uda się wyjechać...

MA SIĘ TEN WÓZ... ...

MA SIĘ TEN WÓZ...

Otóż byłem ci ja dzisiaj u mojego przyjaciela mechanika, którego (mimo wielkiej do niego sympatii) nie lubię odwiedzać w pracy, bo zwykle wiąże się to z konkretnymi wydatkami. Zawsze jednak stara się on poprawić mój nastrój opowiastkami z branży. Wśród tych wszystkich opowieści, które pewnie znacie - o smarowaniu tarcz hamulcowych i pasków (żeby nie piszczały), podłączaniu odwrotnie kierunkowskazów, czy nalaniu benzyny do diesla, jedną usłyszałem po raz pierwszy...
Facet kupił (czyt. sprowadził) sobie w końcu pierwsze, w miarę normalne auto. Zaprosił kolegę na premierową przejażdżkę i chwali się, jednocześnie demonstrując:
- No, elektryczne szyby, klima, radio, wspomaganie...
Dojeżdżają żwawo do świateł (czerwone):
-... I najważniejsze - ma ABS. Zobacz...
Pisk, huk, odgłos rozsypującej się tylnej szyby i melancholijny komentarz pasażera spoglądającego w tył:
- Ale ten nie miał...

Szatnia na basenie. Na...

Szatnia na basenie. Na wieszakach wiszą ubrania. Nagle zaczyna dzwonić telefon komórkowy. Rozbierający się obok mężczyzna odbiera telefon.
- Tak kochanie... ile kosztuje to futro?
- 5000? Trochę drogo, ale kup je sobie!
Po zakończeniu rozmowy facet bierze telefon, wchodzi na basen i woła:
- Chłopaki czyj to telefon?

MANDAT...

MANDAT

Parę lat temu z moim ówczesnym i jego rodziną pojechałam nad wewnątrzmiastowe jezioro (Głębokie - kto widział, ten wie) na ognisko. Ojczym ówczesnego przywiózł nas tam takim pseudo busikiem, co było surowo zakazane, nie ze względu na to, że pseudo busik, ale dlatego, że las, przyroda nieskalana, usiana dębami a raczej butelkami po Dębowym Mocnym... No i ktoś naszego kierowcę podkablował (swoją drogą słusznie).Przyjechała policja, zawinęli omawianego wraz z wehikułem i wszyscy razem zaginęli w paszczy...yyy...puszczy. Dziatki płakały, ciemność zapadła "a tato nie wraca i nie wraca"... Gawiedź lekko wstrząśnięta (niemieszana) losem wrzuconej w ręce sprawiedliwości głowy rodziny oczekuje i zamartwia się na śmierć. Aż tu nagle z zagajnika słychać ciche skrzypienie... Głośniej... głośniej... aż... z pomiędzy krzaków wyjeżdża bohater tej przydługiej opowieści na rowerze. Powiedzieć, że osobnik ten jest otyłym to mało. Brzuch zahacza o kierownicę, sapie tęgo - widać, że tego rodzaju wyczyn sportowy pojawił się ostatnio w jego życiorysie około narodzin. Wszyscy zdębieli wraz z porozrzucanymi butelkami. Wysłuchaliśmy opowieści przybyłego.

Okazało się, że policjanci wlepili mu 500 zł mandat. Na co on odrzekł bezczelnie, że za tyle, to on sobie może rower kupić, wtedy miałby czym do lasu jeździć zamiast pakować się w auto. Więc co zrobili panowie policjanci? Pojechali z nim do najbliższego supermarketu i nakazali za kwotę mandatu nabyć bicykl, co też uczynił. Na dowód - gdyż historia to niewiarygodna - okazał nam paragon głoszący wszem i wobec, że nabytek został zakupiony godzinę wcześniej.