psy
#it
hit
fut
lek
emu
syn

ZNAK CZASU...

ZNAK CZASU

Dawno ,dawno temu - jeszcze w ubiegłym millenium- wracałam z kumplem z popijawy. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie - nagle zza rogu wychodzi pan bardziej pijany od nas i pyta, gdzie jest. Po paru minutach spędzonych na grze w "100 pytań do" okazało się, że biedaczek pochodzi z innego miasta, w naszym czuje się obco i jedynym powodem wizyty jest rodzinne wesele. Rozgrzany tańcami, trunkami i miłą atmosfera wyszedł się przewietrzyć i zgubił kompletnie. Okazało się, że weselisko odbywało się na drugim końcu miasta, poradziliśmy żeby sobie wziął taksówkę i już, już mieliśmy się zawijać, kiedy panu zebrało się na zwierzenia:
- Wiecie, ja tu z żoną na wesele jej kuzyna przyjechałem, ona z XXX pochodzi. Na studiach ją poznałem... 30 lat temu to taka seksbomba z niej była, a teraz!? Seks się ulotnił... A bomba została!

INTENCJE FACETÓW...

INTENCJE FACETÓW
Koleżanka z pracy jest na etapie poszukiwania. Świeża rozwódka, zerwana ze smyczy, aczkolwiek naiwna. Od jakiegoś czasu gada na gg z jakimś facetem. Znają się realnie, ale na gg lepiej im gadanie wychodzi. Przed weekendem koleżanka zaaferowana:
- On chce się umówić ze mną na kawę. I co o tym myślisz?
Wiem że jestem okropna:
- Chce cię przelecieć.
- Oj ty już przestań z tym swoim cynizmem. On nie jest taki.
Na drugi dzień:
- Mówiłam, że nie jest taki. Pytał mnie jak się czuję, bo ostatnio byłam chora. Pytał jak Zuzia (córka), i co teraz powiesz?
- No nic - chce cię przelecieć.
Obraziła się ciężko, nie odzywała się do mnie do końca dnia. Minął weekend, przychodzę do pracy i pytam:
- Jak kawa z wielbicielem z gg?
- Zamknij się!
- Ależ co się stało? Nie zaprosiłaś go na kawę?
- Zaprosiłam. Po dwóch łykach kawy chciał mnie przelecieć.
Wróżę tanio acz skutecznie.

LOKALIZACJA...

LOKALIZACJA

Stoję sobie w ZUS-ie. Nagle jedna z pań pracujących postanowiła zmienić stanowisko pracy. Nakazała petentowi przejść do okienka obok.
Wywiązał się następujący dialog pomiędzy Panią pracującą(P2) a jedna z petentek(P1):
[P1] – Tutak.
[P2] – Taktu.
[P1] - Moje nazwisko Tutak...

Jestem policjantem. Dzisiaj...

Jestem policjantem. Dzisiaj po służbie poszedłem na randkę z dziewczyną, z którą od niedawna się spotykam. Wszystko szło idealnie dopóki po otworzeniu jej drzwi do auta nie zadziałał zawodowy odruch - kiedy wsiadała do auta chwyciłem ją za głowę i "pomogłem jej wsiąść". YAFUD

DOBRA ZABAWA...

DOBRA ZABAWA

Tak się złożyło, że na skutek pewnej dyskoteki, wylądowałem na pogotowiu w Zakopanem ze złamanym nosem i pękniętym łukiem brwiowym... No cóż... Bywa.
Na miejscu, w korytarzu na leżance zastałem kolesia z nożem w du*ie, a gdy mnie zawołali otworzyły się drzwi i w progu minąłem się z typem wiezionym na wózku inwalidzkim - nieprzytomnym i zakrwawionym od szyi po kostki. Lekarz spojrzał na mnie obojętnym, znudzonym wzrokiem i zapytał:
- Coo? Pan też z tego wesela?

ODPOWIEDZIALNE PRACOWNICE...

ODPOWIEDZIALNE PRACOWNICE

Dwie koleżanki w fabryce stoją przy dużej niszczarce, mielą stosy jakichś starych papierzysk. W pewnym momencie jakiś zgrzyt słychać.
[k1] - Ej, a może by jednak te zszywki wypinać z tego albo coś?
[k2] - Czemu? Myślisz, że coś się może z tym ustrojstwem stać? Toż ta niszczara jak ruski traktor jest przecież.
[k1] - No niby tak, ale to na makulaturę idzie przecież. A jak z tego papier toaletowy zrobią, to ktoś sobie tymi zszywkami dupę porysuje.

Moja dziewczyna wróciła...

Moja dziewczyna wróciła po ostro zakrapianej imprezie, kiedy ja już spałem. Korzystając z kropelki przykleiła mi do tyłka masę cekinów i teraz za nic na świecie nie mogę się ich pozbyć. Dlaczego to zrobiła? Bo jest prawdziwą maniaczką Zmierzchu i chciała, żebym pobłyskiwał w świetlne tak jak główny bohater Edward. YAFUD

Dwóch ludzi zgubiło się...

Dwóch ludzi zgubiło się na pustyni.
- Jak myślisz? Znajdą nas? - pyta jeden drugiego
- Mnie napewno. Płacę alimenty trzem kobietom.

Energetyka przysłała...

Energetyka przysłała mi powiadomienie, że mój dług za prąd ma już rok.
Przeprosiłem za to, że zapomniałem i wysłałem im kartkę urodzinową.

Wieszałam na balkonie...

Wieszałam na balkonie pranie. Nagle w oddali zobaczyłam moje koleżanki. Zaczęły mi machać, więc też im odmachałam. Przestały machać i spojrzały się na mnie i krzyknęły: - kim jesteś? - to ja! okazało się że to nie były moje koleżanki i machały do mojej sąsiadki z dołu.