psy
emu
#it
hit
fut
lek
syn

Żona, grzebiąc mężowi...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Złapałem mojego siedmioletnieg...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

- Synku, jak kochamy...

Treść tylko dla dorosłych. Zaloguj się lub zarejestruj aby potwierdzić swój wiek.

Kobieta ogląda w TV film...

Kobieta ogląda w TV film pornograficzny.
Nagle do pokoju wbiega jej mały synek, spogląda na ekran i pyta:
- Mamo! A ten dziadek, to co on tej cioci robi?
Mama zmieszana odpowiada:
- No wiesz synku... Ten dziadek to lekarz, on tę panią leczy w ten sposób...
- Ale Ciebie, jak zachorujesz, też tak będzie leczył?
- Nie... Jest jeszcze medycyna niekonwencjonalna...

BIBLIOTEKARKA...

BIBLIOTEKARKA

Pracuję ja Ci w bibliotece uniwersyteckiej w dziale znaczenia książek nowo przybyłych do biblioteki. Jedna z powierzonych mi funkcji to rozbieranie książek z ich opraw i przyklejanie paska magnetycznego, coby pipczało jak ktoś zechce jakiś egzemplarz ukraść. Czynność ta nazywana potocznie i w skrócie przez pracowników to: rozbieranie (ang. strip). Rzecz, którą tu opisze miała miejsce o 7:30 rano w poniedziałek, kiedy to fauna i flora nie służą rodzajowi ludzkiemu w opuszczaniu ich legowisk. Do rzeczy...
Po przybyciu do miejsca pracy zazwyczaj pytam szefowej, jakie zadanie jest mi dziś powierzone. Szefowa zaczytana w jakimś dokumencie odpowiada:
- Zacznij od rozbierania.
Jako, że jestem w tej pracy od niedawna - fachowej terminologii o 7:30 w poniedziałek nie mam jeszcze obcykanej. Więc patrzę na nią mniej więcej tak:
- Shok
i w odpowiedzi znów zanurza się w swojej lekturze i mówi:
- Potrzebuję by były rozebrane przed południem - i w tym momencie wskazuje palcem za swoimi plecami gdzie moje (3) dzielne współpracowniczki zajmują się swoimi egzemplarzami książek.
Moja odpowiedz:
- Shok
... i po trzydziestu sekundach, gdy wreszcie "otrzeźwiałem":
- Aaaaaaa... Książki...
Koleżanki zniknęły pod biurkami rechocząc... I tamtej pory za każdym razem, gdy ktoś kaszle w moim towarzystwie brzmi to dziwnie podobnie do "strip". A może to już moja zboczona paranoja...

NOWOCZESNOŚĆ W SŁUŻBIE...

NOWOCZESNOŚĆ W SŁUŻBIE ZDROWIA

L - lekarz
K - kolega
J - ja

Koledze serducho odmówiło na chwilę współpracy, stąd znalazł się na OIOKu (Oddział Intensywnej Opieki Kardiologicznej - dla lajkoników).
Zalazłem tam doń na chwilkę, bo tylko na chwilkę można, a on do mnie w te słowa:
K: -Stary, dobrze że jesteś. Zabrali mi telefon a MUSZĘ zadzwonić. MUSZĘ po prostu.
J: - Eeeee ale tu "karteczka pisze", że nie wolno korzystać...
K: - Błagam - przecież tylko ja tu leżę... pożycz mi swojej komórki na moment... tylko pikacza wypuszczę i do mnie oddzwonią.

Uległem. Dałem mu słuchawę, a sam oddaliłem się w kierunku łazienki, umożliwiając mu przeprowadzenie rozmowy w warunkach jako takiej prywatności. Spotkałem jeszcze znajomą, pogadaliśmy i wracam do koleżki. Jakieś 15 minut się zeszło.

Wchodzę, patrzę, koleżka czerwony jak rak, patrzy się na mnie lękliwie... Wchodzę dalej, przy biurku siedzi lekarz i patrzy się na mnie ZDECYDOWANIE NIE lękliwie a obok niego na biureczku leży mój telefon...
"Lipa" myślę sobie ale śmiało walę po aparat, gdy nagle lekarz do mnie gada:
L: - To, że zrobiliście rzecz niedozwoloną na tym oddziale, mogę wam jeszcze wybaczyć. Ale to, żeście mnie przed ordynatorem ośmieszyli to już nie.
J:- ?!?!?! Że co proszę?
L:- Otóż prosze sobie wyobrazić, ze przed chwilą był tu ordynator i pytał się kolegi o samopoczucie po lekkim zawale I WTEDY ZADZWONIŁ PAŃSKI TELEFON! Ordynator zapytał się, czy teraz mamy taki system powiadamiania o stanie zdrowia!

I teraz proszę sobie wyobrazić, że w moim telefoniku mam ustawiony dzwonek mp3: James Brown "I feel good!"

ANGIELKI...

ANGIELKI

Podsłuchane na przystanku
Jeden koleś do drugiego:
- I jak tam na wyspach było? Angielki ładne?
- Eee, powiem ci, że te ładne to tak jak smok wawelski.
- He he, że niby legenda, mit tylko taki?
- Nie, normalnie nawet te ładne to brzydkie jak smok wawelski.

Kobieta w mięsnym robi...

Kobieta w mięsnym robi zakupy.
- Niestety, droga pani, ale akurat wieprzowinka się skończyła. Mamy za to pyszne rybki! Świeżutkie, zdrowe, mają mnóstwo fosforu...
- Pani, ja muszę męża porządnie nakarmić. Jemu ma dziarsko stać, a nie się świecić!

TAJNIKI JĘZYKA POLSKIEGO...

TAJNIKI JĘZYKA POLSKIEGO

Kilka dni temu w naszej firmie odbyło się szkolenie dla kadr menadżerskich i kierowniczych. Prowadzącym był Niemiec, posługujący się łamaną polszczyzną i głęboko zainteresowany tajemnicami naszego rodzimego języka.
Dając przykład pewnego rodzaju zachowań przytoczył historię kłótni między nim, a jego żoną. Nie mogąc odnaleźć odpowiednika w języku polskim używanego w Niemczech zwrotu, zapytał uczestników szkolenia jak w Polsce określa się to, że po kłótni małżonkowie nie odzywają się do siebie. Z sali padły sformułowania: "ciche dni", "ściana milczenia", itp. Furorę jednak zrobił mój szef, który beztrosko stwierdził: "A u nas w Poznaniu, to się mówiło, że "Niemcy w domu""...

HISTORIA...

HISTORIA

Wczoraj wieczorem postanowiłam spełnić rodzicielski obowiązek i sprawdzić czy dziecka moje zadanie maja odrobione, czy nauczone itp. Moja starsza latorośl ma wkrótce sprawdzian z niemieckiego więc sprawdzam nabytą przez nią wiedzę. Sprawdzam... sprawdzam... tłumaczę... nerw mnie powoli bierze (czyt. zaczynam wrzeszczeć) Na to wszystko do pokoju wchodzi mój ulubiony mąż i rzecze:
- No, prawie jak we Wrześni.
Kiedy dotarł do mnie sens jego słów sprawdzanie poziomu wiedzy zostało zakończone...