Ja specjalistą nie jestem, ale to mi na rumbę wygląda...
Codzienne zjawiska w zwolnionym tempie: tym razem zapalanie zapałki, sfilmowane z prędkością 2000 klatek na sekundę.
To co na początku wygląda na zwykły wyścig motocyklowy, zmienia się nagle w pościg za narowistym dzikim motocyklem.
Z tym trzeba się urodzić i jeśli ktoś myśli, że to pikuś, niech teraz weźmie kartkę papieru, dwa długopisy i spróbuje zrobić coś podobnego.
Tak się kończą igraszki z ogniem i benzyną. A wystarczyło posłuchać kolegi...