PIERWSZA OPERACJA
Młody chirurg na naszej białej po raz pierwszy operował wyrostek. Rączki mu się trzęsły, adrenalina tryskała uszami. Audytorium pokaźne: chirurg I, chirurg II, ten biedny nowy, anestezjolog, pielęgniarka anestezjologiczna, dwie instrumentariuszki, jacyś studenci... I profesor! Młody ma już nerwicę napadową, aż dziw, że z litości ktoś nie zaproponował mu głębszego na odwagę. Podchodzi do niego profesor, klepie go po ramieniu:
- Więcej wiary w siebie kolego! Najważniejsze, żeby pan się w palec nie skaleczył!
Wtedy "konspiracyjnym" szeptem chirurg I do chirurga II:
- Może niech go od razu w trumnie operuje, a nie na stole operacyjnym, po co sprawiać kłopot personelowi...
No i zaczęło się, w wielkiej ciszy przerywanej tylko prośbą o podanie jakiegoś żelastwa profesor nie wytrzymuje i spokojnym tonem, acz najwyżej irytacji mówi:
- Człowieku tylko wyrostek! Całą resztę niech pan pakuje z powrotem do środka!
Operacja się udała...
...Pacjent przeżył.