Spaceruję sobie wczoraj. Całkiem zrelaksowany. A tu żółty listek spadł z drzewa. I cały nastrój poszedł w pizdu. Jesień. Szkoła. Śmierć.
- Drugi raz ci zupę zagrzałam, chodź, bo stygnie. - Jak postoi, to się nic nie stanie. - Poproś ty kiedy o seks...