Przychodzi grabarz do domu i mówi do żony: - Dawaj obiad bo miałem ciężki dzień. - A co się stało? - pyta żona. - Wiesz, dzisiaj chowaliśmy znanego artystę i miał taki aplauz, że musieliśmy go dziewięć razy wykopywać.
- Sylwin, chodź kupimy sobie zwierzątko! - A ja ci nie wystarczę, Brydzia? - Eeee, to nie to samo... - OK, zaraz nasikam na podłogę.
Przychodzi polityk do restauracji, siada. - Co podać? - pyta kelner. - Stek. - Jaki ten stek? - Mój ulubiony - stek bzdur.